Niespełna kawałek dalej od poprzedniego kesza, udajemy się do kolejnego, który oddalony jest o jakieś 800 m. Po drodze oczywiście podziwiamy opisaną wcześniej kolonię, aż docieramy do skrzyżowania, gdzie znajduje się również jeden z domów osiedla, który jest dość charakterystyczny. Niestety nadgryziony zębem czasu i póki co niezamieszkały. Po drugiej stronie ulicy znajduje się, równie ciekawy budynek straży pożarnej. Skrytka GC57A3H zlokalizowana przez nas szybciutko, bez dekonspiracji mimo przejeżdżających samochodów. Czekamy na zielone światło i mkniemy dalej, do ostatniego w tym dniu kesza.

Minęło już trochę czasu od niedokończonej opowieści niedzielnego spaceru na początku marca. Czas więc zabrać się za zaległości, ponieważ pogoda ma się ku lepszemu i będzie można wybrać się rowerowo na nieco większe keszobranie (Żona po ostatnim incydencie obowiązkowo w kasku :)). Ale wracając do rzeczy, chciałbym skupić się na kontynuacji owego niedzielnego spaceru. Po zwiedzeniu wieży ciśnień, poszliśmy do kolejnego, ciekawego miejsca, a dokładnie do luksusowej kolonii domów robotniczych - osiedla patronackiego Donnersmarcka. Kolonię tworzy czterdzieści wolnostojących, podobnych do siebie budynków. Wszystkie praktycznie "na jedno kopyto", czyli: cztery mieszkania na trzech kondygnacjach. Mimo wielu zniszczeń miejsce to nadal zachwyca swoim wyglądem. po więcej info odsyłam tutaj. Kiedy rozglądnęliśmy się po osiedlu, zabraliśmy się za szukanie kesza, który znajdował się w miarę widocznym (dla nas) miejscu tuż przy ulicy, chociaż początkowo obstawialiśmy, że będziemy musieli poszperać trochę na wspomnianym osiedlu. Mimo przystankowych kloszardów, udało się w miarę szybko podjąć probóweczkę o symbolu GC57A48. Owa skrzynka znajdowała się przy płocie, który najwidoczniej był już dość stary, ponieważ zrósł się w niektórych miejscach razem z drzewem. Tyle w temacie, udajemy się dalej. 

Kolejna niedziela zapowiada się znowuż ciekawie na mapie naszych odkrywczych podróży. Kontynuując "czyszczenie" zielonych punktów na mapie geocachingu w mieście Zabrze, obieramy sobie za spacerowy cel kilka punktów, z których cztery odwiedzamy i znajdujemy skrzyneczki. Jako pierwszy punkt, zaraz po zaparkowaniu pod CH "Platan" udajemy się pod wieżę ciśnień Donnersmarcka położonej na dawnym terenie huty, która z daleka wplata się pięknie w krajobraz. Jest to najstarsza wieża wodna na Śląsku, a wzniesiono ją w 1871 roku. Wysokość wieży to około 30 metrów. Całość budowli widokiem przypomina ceglany kielich, który zwęża się ku górze. Podczas naszej wizyty w okolicy było dosyć pusto. Więc nie mieliśmy większych problemów z podjęciem skrzyneczki o symbolu GC57A65. Do wieży można podejść z każdej strony, z czego korzystają również "licencjonowani" zbieracze metali kolorowych, którzy bez problemu rozłożyli na części pierwsze spiralne schody. Obecnie wejścia do wieży są zamurowane, a sam obiekt grozi zawaleniem. Na szczęście dla osób którzy stosują się do wszelakich przepisów (np. absolwentka prawa - moja żona) kesz jest położony w miejscu w miarę bezpiecznym. Dla osób chłonnych wiedzy, odkrywania technologii, a przede wszystkim wyznających zasadę: "bez dotknięcia się nie liczy" (np. absolwentów Politechniki Śląskiej - ja) trochę "funu" się znalazło i mimo wiatru nie dostałem (na szczęście) żadną cegłówką w potylicę. Ale co nasze to nasze, więc keszyk, czyli niebieska probóweczka podjęta, dokonany wpis i spacerujemy sobie dalej.