GC#98 Gliwice - Pomnik Czołgu

22:04 BrokenBrancH 0 Comments


Do kolejnego kesza udajemy się z przysłowiowego "buta". Kordy prowadzą nas na plac przy ulicy Jasnogórskiej, gdzie obok sądu stoi pomnik - najprawdziwszy czołg, nie żadna atrapa, lecz oryginalny, radziecki pojazd z okresu II wojny światowej. Jak informuje tablica umieszczona pod czołgiem, przeszedł on szlak bojowy od Berdyczowa po Drezno. 12.08.1945 brał udział w defiladzie na Placu Krakowskim w Gliwicach, a dziś opiekują się nim uczniowie Gimnazjum nr 3. Krótko o historii, natomiast jeśli chodzi o podjęcie kesza to nie było już tak kolorowo i spędziliśmy przy pomniku dobre pół godziny. Wykorzystując dogodną sytuację, zabieram(y) się za szukanie pojemnika, który ponoć umieszczony jest gdzieś między kołami. Szukanie musieliśmy przerywać kilkukrotnie z powodu przechodniów. Jeden nawet ciekawski podszedł do mnie i mówi: "Panie tam w środku już nic nie ma...", na co odpowiedziałem, że interesują mnie podwozia czołgów i robię kilka zdjęć, ponieważ takiego jeszcze nie posiadam. Człowiek dziwnie na mnie spojrzał, ale zauważył aparat na mojej szyi i dał sobie spokój z dalszymi pytaniami. Kiedy ludzie się zbierali, zaczęliśmy fotografować z nudów gołębie, aż tu nagle zjawił się człowiek przy czołgu z komórką - geocacher naszego pokroju. Podszedłem do niego i mówię: "Jest gdzieś przy kole...", jak się jednak okazało, znajduje się tam również pojemnik z innego serwisu, więc sympatyczny człowiek, po przedstawieniu się oznajmił mi, że tamten już znalazł i nie minęło kilka chwil i wyciągnął ten drugi, mówiąc, że skrzynka, której szukamy znajduje się prawdopodobnie po drugiej stronie, jednak nie ma pewności gdzie dokładnie. Dziękując mu i żegnając się z nim, zabieram się za ponowne szperanie. Jednak przydałyby, się tu małe, chińskie rączki (niestety żona nie chciała użyczyć swoich), więc musiałem poradzić sobie swoimi dużymi. Praktycznie cały wszedłem pod gąsienicę, nerwowo czekając aż wyciągnie mnie za chwilę jakiś strażnik miejski lub policjant. Tak się jednak nie stało, bo nagle moje ubrudzone łapy wyciągają GC4TNVG. Zadowolony udaję się na pobliską ławkę, by dokonać wpisu. Na szczęście woda, którą kupiliśmy po drodze (wcześniej jedliśmy na rynku pietruszkowe lody, po których chciało mi się pić) przydała się do obmycia i już z czystą ręką i czystym sumieniem mogłem odłożyć pudełeczko i pomknąć dalej.







0 komentarze: